Odkąd zobaczyłam przepis na blogu „Smakowity kąsek” nie mogłam przestać o tym cieście myśleć! A to,że przepis pochodzi z „Moich wypieków” potraktowałam jako dodatkową rekomendację. Lista składników i wykonanie to bułka z masłem! Przygotowanie zajęło mi nie więcej niż 5 minut. Takie przepisy bardzo lubię!
Ciasto zostało przygotowane z myślą o powrocie z wyczerpującej ale satysfakcjonującej ok.13 kilometrowej przechadzki między irlandzkim Brey a Greystones.
Oto kilka widoczków z wyprawy:
Ciasto zyskało pozytywne recenzje zarówno w Dublinie jak i w Paryżu(!), gdyż mój weekendowy gość następnego dnia zawiózł resztki deseru do Francji. Potrzebujecie więcej argumentów, by wypróbować ten przepis?
Składniki:
– puszka mleka skondensowanego słodzonego (w przepisie oryginalnym kazano odjąć dwie łyżki, ale myślę,że jeśli macie nawyk wyjadania produktów w trakcie pieczenia to możecie śmiało wrzucić całe mleko a to co osiądzie naturalnie na puszce zjeść na miejscu;)
– 2 jajka
– 150g wiórek kokosowych – dałam 3/4 szklanki mniej więcej – niestety nie posiadam w obecnym miejscu zamieszkania miarki.
– 300ml mleka – tu z kolei 1 i 1/2 szklanki – mniej więcej
Do ozdoby (choć niekoniecznie ,bo ciasto całkiem ładnie się prezentuje bez ozdób) wiórki kokosowe, czekolada gorzka (ciasto jest słodkie więc raczej biała i mleczna to „za dużo” szczęścia na raz)
Wykonanie:
1. Jest banalne więc zajmę trochę czasu prezentacją składników w nowym obiektywie ;)
2. Wszystko mieszamy w misce do połączenia składników. Przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia (łatwiej później wyciągnąć ciasto). Na skutek pieczenia (40 minut w 180’C) ciasto się rozwarstwi na: warstwę kokosową i w piankę z mleka skondensowanego. Możecie sprawdzić czy jest upieczone nakłuwając je drewnianym patyczkiem. Jeśli na patyczku nic się nie osadzi to znaczy,że ciasto jest gotowe.
3. Ciasto w czasie pieczenia pięknie się rozwarstwia. Według mnie najlepiej smakuje schłodzone, jedzone na ciepło może nieźle zniechęcić. Nie wyjmujcie go za szybko z foremki, bo istnieje ryzyko,że się rozpadnie jeśli nie dacie czasu mleku się zsiąść. Kiedy ciasto ostygnie wyjmijcie je delikatnie z formy (łatwiej je wyjąć jeśli używaliście papieru do pieczenia) i odwróćcie do góry nogami – tak, by kokos był na spodzie.
Oto efekt końcowy!
Ps. Te piękne tulipany kupione do zdjęć następnego dnia niestety zwiędły boo… owszem, wstawiłam je do kubkeczko-wazonu ale zapomniałam zalać wodą. Hmm… nie ma takich kwiatów, których bym nie dała rady wykończyć…
Uwielbiam takie kokosowe przyjemności<3
A przechadzka obfitowała w piękne widoki: )
Specjalnie dla taty ;D
Dokladnie!:)