Przepis zgapiłam z jednej z restauracji prowadzonych przez Magdę Gessler. Pasta z makreli była jedną z najtańszych przystawek w menu. Tak na serio to zamówiłam ją trochę z niedowierzaniem,że „Matka Teresa polskich restauracji” serwuje wędzoną makrelę na „dzień dobry”. Dość szybko okazało się, że nie jest to zwykła pasta z ryby, a wszystko przez… sambal.
Sambal to nic innego jak bardzo ostry sos z papryczek chilii. Można go wykonać samodzielnie, lub kupić (tak jak ja). Polecam z nim uważać, bo w nadmiernych ilościach może wypalić przewód pokarmowy :P
Do zrobienia pasty potrzebujemy:
– wędzonej makreli
– pasty Sambal
– małej cebuli
– koperku
– pieprzu
Wykonanie:
1. Mięso ryby oddzielamy od skóry i ości, następnie wrzucamy do blendera. Małą cebulkę i koperek siekamy.
2. Kiedy makrela, cebula oraz koperek są już zmielone dodajemy dwie łyżeczki sambalu oraz trochę pieprzu. Sól nie jest nam potrzebna gdyż ryba sama w sobie będzie słona.
3. Na koniec wszystko miksujemy razem na gładką masę. Pastę najlepiej podawać z ogórkiem kiszonym lub pomidorem, który nieco gasi ogień wzniecony przez sambal.
P.S.”Kobieto, daj tą rybę”.
Nie dałam.
Kurtyna!