Był niedawno taki okres w moim życiu, kiedy w obliczu braku czasu musiałam stawać przed wyborem: sen, jedzenie czy prysznic. Jadłam byle co, byle jak i byle gdzie. Sytuacja powoli się stabilizuje ale ja nadal nie mogę wdrożyć się w rytm gotowania i przygotowywania posiłków. Być może koszulka, którą kiedyś dostałam od (ex)chłopaka stała się prorocza? Entuzjastka pieczenia nagle zaczęła mieć dwie lewe ręce do gotowania albo też naprawdę „dieta pudełkowa” to idealne rozwiązanie dla mnie i mnie podobnych. Komu catering dietetyczny się opłaca?
– najbardziej skorzystają single gotujący dla siebie – pierwszy rzut oka na cennik i początkowo zdębiałam. Za drogo. Wróciłam za jakiś czas już wyposażona w wiedzę ile wydaję na jedzenie wliczając w to niezdrowe take away, kanapki od „Pana kanapki” oraz przede wszystkim biorąc pod uwagę ile jedzenia de facto marnuję gotując tylko dla siebie. Dieta pudełkowa okazała się być nagle bardziej atrakcyjna. Nie ukrywajmy jednak,że jeśli z takiego cateringu miałaby korzystać cała rodzina, interes przestaje się opłacać.
– leniwi i zabiegani – Ci którzy, nie chcą przeciskać się miedzy wózkami w TESCO, analizować składów, czytać przepisów, kupować plastikowych pudełek, które przy delikatnym niedomknięciu zapewne uwalą całą torebkę lub/i tapicerkę w samochodzie. Nie musimy też kupować wymyślnych przypraw i sosu Unagi w Almie, którego użyjemy tylko raz żeby od razu stwierdzić,że jest niezjadliwy. W diecie pudełkowej ktoś myśli za nas. Nie dość,że wymyśli dietę, ugotuje, to przywiezie pod sam dom. Brakuje tylko usługi w której każdy dostałby swój spersonalizowany śliniaczek i był dokarmiany niczym dziecko w przedszkolu. W razie stawiania oporu delikwent, za dodatkową opłatą, musiałby skonfrontować się z Panią nalegającą „zjedz chociaż mięsko”. Podsumowując, jedyne co trzeba robić, to zdefiniować przelew. Cennik do wglądu tu.
Przechodząc do fazy testów. Zamówiłam dwa zestawy, jeden 2000kcal, drugi 2500kcal w celach porównawczych. Menu jest takie same w obydwu przypadkach, zestawy różnią się gramaturą i dwoma dodatkowymi ciasteczkami w wypadku diety 2500kcal.
W skład zestawu optimum wchodzą: śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Do głównych dań dołączane są herbaty smakowe. Trzy razy w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek) o wskazanej porze kurier przywozi estetycznie wyglądające opakowanie z wałówką na cały dzień.
Niestety dopiero w połowie dnia wpadłam na pomysł opisania tego na blogu więc dwa pierwsze dania mogę Wam pokazać tylko w „folii”.
Śniadanie:
Było całkiem udane. Na środę zaplanowano: jogurt z musli „Z babcinego ogródka” oraz kilka kromek chleba z serem i warzywami. Najbardziej mnie rozbawił mikroskopijny liść sałaty wielkości pięciozłotówki, który robił za „warzywa” ;) obok marchewki..no ale wybaczam bo chleb był naprawdę dobry i naszpikowany ziarnami.
II śniadanie :
Sałatka serowa ze słonecznikiem
Bez zarzutu, świeża, dobra, dużo sera. Miodzio!
Tu zaczynają sie schody….
Obiad:
Miruna w sosie słodko-kwaśnym, warzywa na parze, ryż brązowy
Wszystko jest kwestią preferencji ale ja nie lubie ryb/mięsa w słodkich sosach,sam zapach kalafiora sprawia,że mam mdłości a brukselki nie jadłam od czasów kiedy nauczyłam się dobrze i daleko pluć kaszą manną z charakterystyczną dla dwulatki dezaprobatą. Czyli dawno… i oto ona – brukselka! Złośliwie pomyślałam nawet, ze tajemnicą diety jest zniechęcanie do jedzenia poprzez umieszczanie traumatycznych smaków z dzieciństwa pod eleganckim logo. Zmierzyłam się z wyzwaniem i udało się zjeść większość. Zastrzegam jednak,że porcje przy wersji 2000kcal są gigantyczne i dla mnie nie do zjedzenia „na raz”. Niedługo po obiedzie wiedziałam,że jedynym ratunkiem żeby nie zwymiotować w środku spotkania to ścinająca białka w oczach nalewka z orzecha mojego dziadka, która jak na złość stała w barku gdzieś w moim rodzinnym domu albo…. wtem przypomniało mi się – Underberg!
Szeroko reklamowany na SGH alkohol należący do grupy tzw. digestive, czyli alkoholi wypijany w małych ilościach po posiłku w celu usprawnienia trawienia i pozbycia sie uczucia ciężkości w żołądku. Przypomniałam sobie,że na uczelni obdarowano nas trzema buteleczkami oraz futerałem, w którym można buteleczki przechowywać, tu cytat „na pozycję 69”. Smakuje jak połączenie whisky i leku uspokajającego Neospasmin. Underberg ma bardzo ciekawą historię marki, a dokładny skład specyfiku znają tylko 3 osoby na świecie, w tym katolicki ksiądz opiekujący się biznesem rodzinnym. Jednak historię zostawmy Bogusławowi Wołoszańskiemu, tymczasem ja po kropli Underbergu (tak pamiętam,że nie mogę pić alkoholu przez izotek) doszłam do siebie i (prawie) bez uprzedzeń zasiadłam do podwieczorku. Powiem szczerze, że wyglądał gorzej niż smakował i ta zasada tyczy się chyba wszystkich dzisiejszych dań.
Podwieczorek :
Pianka czekoladowa z rodzynkami
Mus smakował jak czekoladowa galaretka. Całkiem znośna. Smak to rzecz gustu.
Kolacja :
Tort szpinakowy z pomidorami, mix warzyw, pieczywo.
Kolacja składała się z sałatki, jakiegoś przekładańca szpinakowego oraz chleba. Porcja solidna, której nie udało mi się zmęczyć w całości podobnie jak obiadu. Tort szpinakowy to w 99% szpinak, w 1% pomidory co myślę, że jest pewnym plusem jak ktoś się odchudza. Mix warzyw tym razem był dostrzegalny gołym okiem. O ironio, pieczywo i Rama zdecydowanie były najmocniejszym punktem całego zestawu.
Plusy:
– można się naprawdę najeść na diecie 2000kcal
– dieta jest bardzo wygodna, wystarczy mieć mikrofalówkę i odpada problem gotowania, rzucania się na niezdrowe jedzenie, ataków głodu
– mają bardzo dobry chleb!
– opakowania nadają się do recyclingu, więc odpada problem segregacji śmieci oraz mycia naczyń bo sie nie brudzą ;) (tak osiągnęłam wybitny poziom lenistwa)
Minusy:
– poranne godziny dostarczenia raczej wykluczają wysypianie się
– dostawy są 3 razy w tygodniu co daje do myślenia o stopniu zakonserwowana jedzenia skoro moze stać co najmniej dwa dni…
– czy dieta jest smaczna to kwestia indywidualna ja jestem 50% na tak 50% na nie
– jednak trochę brakuje krzątania się po kuchni i jest duża szansa, że dostaniemy do zjedzenia coś co nam po prostu nie zasmakuje
Werdykt:
Na razie mam mieszane uczucia…a szkoda, bo pokładałam w „diecie pudełkowej” wielkie nadzieje. Jeśli do niej wrócę to na pewno do wersji 1500 kcal i to za jakiś czas jak powracam z wyjazdów służbowych. Póki co musi mi wystarczyć zestaw próbny.
A wy, próbowaliście kiedyś takiej diety?
Baardzo fajny artykuł, 10/10! :D Jakby ktoś z Warszawy chciał, to ja mogę od siebie polecić mrrollo.pl . Współpracowałem z nimi przez jakiś czas jak byłem w Warszawie i świetni są, pełen profesjonalizm :)
W Łodzi z czystym sumieniem polecam ‚Catering Manufaktura’ choć nic nie zastąpi własnoręcznego gotowania ;)