Zdałam sobie ostatnio sprawę, że zaniedbałam tych nieszczęśników, którzy nie mają piekarników lub ochoty na to by piec, ale chętnie zjedliby coś słodkiego. Przepisu na panna cottę szukałam długo, wypytując tych, którzy we Włoszech byli przez dłuższy lub krótszy czas i większość ankietowanych odsyłała mnie do przepisu z „Kwestii Smaku”. Uznałam, że faktycznie to najlepsze wyjście i pozwoliłam go sobie delikatnie zmodyfikować i oto co mi wyszło…
Składniki:
– 3 łyżeczki żelatyny w proszku
– 250 ml śmietanki kremówki (dobrej jakości, płynnej, z kartonika, UHT, 30% lub 36%)
– 250 ml pełnego mleka
– 80 g cukru
– laska wanilii
Polewa
– 300g maliny (mrożone lub świeże)
– cukier puder wedle uznania (ok.3-4 łyżek)
Wykonanie:
1. Zacznijmy od przygotowania potrzebnych składników, czyli zebrania w jednym miejscu mleka, śmietanki, wody, cukru i żelatyny. Dobrze by było od razu odmierzyć, ile czego potrzebujecie. Można już zacząć rozmrażać maliny.
2. Laskę wanilii rozcinamy na pół i wydłubujemy z niej ziarenka. Najłatwiej jest ustawić nóż na jednym końcu wyżej wymienionej laski i przejechać nożem wzdłuż. W razie potrzeby czynność powtórzyć. Nawet nie wiecie, ile mnie to zdjęcie kosztowało frustracji…
Ziarenka wanilii dodajemy do garnka, w którym wcześniej umieściliśmy mleko, śmietankę i cukier. Jeśli nie bardzo nam wyszło łuskanie ziarenek to proponuję na czas gotowania wrzucić do masy laskę wanilii. Tym sposobem wyciągniemy z niej maksimum ziarenek.
Masę należy gotować aż do wrzenia i rozpuszczenia cukru. Potem jak już nie będzie wrząca dodajemy żelatynę.
3. W przepisie oryginalnym autorka kazała zostawić żelatynę na 5 minut zanim połączy się ją z mlekiem i śmietanką. Odradzam. Próbowałam dwa razy i żelatyna przepięknie się zsiadła jeszcze w naczyniu i nie chciała współpracować. Dlatego 3 łyżeczki żelatyny zalewamy 2 łyżkami wody, energicznie mieszamy i bez zbędnych ceregieli dodajemy do płynnej masy energicznie mieszając, żeby wszystko się rozpuściło.
4. Gotową masę przelewamy do kokilek lub… [uwagi na końcu przepisu]
Naczynia wstawiamy do lodówki, żeby masa stężała (około 4-5h) i bierzemy się za maliny.
5. Mrożone rozmrażamy i wrzucamy do garnka. Gotujemy, dodajemy cukier i miksujemy blenderem na gładką maskę. Surowe natomiast…
posypujemy cukrem (zwykłym lub pudrem) i miksujemy blenderem lub rozgniatamy widelcem.
6. Kiedy panna cotta już stężeje, po całej nocy lub kilku godzinach stania w lodówce, możemy zdjąć folię spożywczą i polać ją malinami (lub nie).
7. Sposobów podania istnieje wiele. Na przykład z malinami w osobnym naczyniu…
albo z malinami na panna cottcie :)
Uwagi końcowe:
Tak jak pisałam – sposobów prezentacji jest wiele i zależą one od naczyń jakie wybierzecie. Możecie tak jak ja, wybrać najprostszy i deseru nie przekładać. Możecie również jak już masa stężeje wyjąć i podawać na talerzu, o tak:
Zdjęcie z http://slodko-slony.blogspot.fr/2012/05/panna-cotta.html
lub w przeźroczystym naczyniu, o tak:
Zdjęcie pochodzi http://chocolatechillimango.com/2011/06/25/strawberries-n-cream-panna-cotta-tennis-anyone/
Ufff.. chyba temat wyczerpałam. Smacznego!
Super przepis!!! A te STUPROCENTOWE FRANCE najlepsze!!!! :DDDD