Zaczniemy od małej prywaty, czyli promocji (moich poniekąd) rodzinnych stron, jakimi są Mazury.
Postaram się nie zanudzać i poświęcić maksymalnie dwa posty na mazurskie smaki. Jednym z corocznych obowiązkowych punktów pobytu był spływ jedną z najczystszych rzek Polski, Krutynią.
Krutnia jest bardzo wdzięczną rzeką na początek przygody z kajakami, ponieważ nurt jest dość silny, woda płytka i tak naprawdę nie trzeba robić wiele, żeby kajak sam niósł nas do przodu. Moja ulubiona trasa to spływ z Krutyni do Ukty, koszt ok. 40zł. Mniej więcej w 1/3 spływu trzeba kajak przenieść przez młyn w Krutyni, ale to jedyna niedogodność tej trasy. Powiem szczerze, że w tym roku rekordowa wręcz ilość ludzi zdecydowała się na spływ i raczej na próżno było szukać wyciszenia i spokoju.
Z kulinarnego punktu widzenia spośród kilku podobnych do siebie barów jest jedna charakterystyczna perełka mianowicie – rogaliki i jagodzianki jakie możemy kupić tuż przed samą Uktą na jednej z kładek w miejscowości – Ukta Kolonia.
Od lat siedzi na niej „ktoś” (kiedyś to był mały chłopczyk, obecnie dość wyrośnięty młody człowiek) i zachęca nas do kupna rogalików „dopiero co upieczonych przez mamę/babcię (niepotrzebne skreślić). Na tym etapie nie wnikałam kto je naprawdę piecze i co oznacza „dopiero co”, ale były fenomenalne i nie przypominały żadnych innych, jakie miałam okazje jeść. Rogaliki nie dawały mi spokoju. Nie mogłam dojść do tego, skąd charakterystyczny posmak i ta puszystość. Do tej pory moim ulubionym przepisem na rogaliki był ten z „Moich Wypieków”. Aż w końcu w Google Maps prześledziłam trasę spływu, obczaiłam domy w Ukcie Kolonii i wybrałam się na objazdówkę po wsi w poszukiwaniu właściwego domu. No i udało się! Przemiła Pani, nieco zakłopotana i na pewno zbyt skromna, sprzedała mi patent na puszyste rogaliki z dżemem śliwkowym lub jagodami.
Składniki na ciasto:
– 1 kilogram mąki
– 1 cukier waniliowy
– pół kostki drożdży
– szczypta soli
– 3 garście cukru [u mnie ¾ szklanki]
– 3 łyżki oleju (na końcu) [ja zawsze dawałam masło, pewnie stąd ta różnica w smaku]
– pół litra mleka
– 2 jajka
Składniki na nadzienie:
– 250g -300g jagód
– cukier wedle uznania
– łyżka mąki ziemniaczanej
(lub np. dżem śliwkowy)
Wykonanie:
1. W garnku podgrzewamy mleko (nie gotujemy), do ciepłego mleka wrzucamy drożdże, szczyptę soli, szczyptę cukru, oraz trochę mąki. Całość mieszamy i zostawiamy zaczyn do wyrośnięcia na około 15 minut.
2. Kiedy zaczyn zacznie już trochę „pracować” do miski wrzucamy wszystkie składniki i mieszamy. Można (szczególnie w początkowej fazie) pomóc sobie mikserem ze specjalnąś końcówką do ciasta drożdżowego.
Później, nie ukrywam, wyrabianie tego ciasta to droga przez mękę. Najlepiej zatrudnić do niej jakiegoś osiłka. Z własnego doświadczenia dodam, że łatwiej ugniata się siedząc na podłodze. Po jakimś czasie ciasto powinno wyglądać tak:
3. Zostawiamy je do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. U mnie trwało to około 40 minut.
4. Następnie wyjmujemy je na blat i dzielimy na 3 lub 4 części. W zależności od tego, jak duże chcemy mieć rogaliki i ile chcemy mieć sztuk. Ja przy dzieleniu ciasta na 3 części upiekłam 24 średniej wielkości rogaliki.
5. Teraz możemy przygotować nadzienie. W moim wypadku były to jagody, ale można nadziać tak naprawdę każdym dżemem. Jagody obficie obsypałam cukrem (ciasto nie jest bardzo słodkie, więc na pewno więcej cukru w nadzieniu nie zaszkodzi). Łyżka mąki ziemniaczanej (może być trochę więcej) pomoże związać ewentualny sok jaki wydzielą jagody podczas pieczenia.
6. Wracamy do ciasta. Każdą z części rozwałkowujemy na koło.
A każde koło dzielimy na 8 trójkątów.
7. Nadzienie kładziemy w górnej części trójkąta. A nie w środkowej tak jak ja ;)
8. Zawijamy! Moja rada jest taka, by pierwsze zawinięcie docisnąć jakbyście lepili pierogi. Dzięki temu minimalizujemy ryzyko, że nadzienie wypłynie w piekarniku.
Dalej już bez większych ewolucji.
9. Przed wstawieniem rogalików do piekarnika, zostawcie je na jakieś 30 minut, żeby jeszcze trochę podrosły.
Tak wyglądają przed…
… a tak po procesie rośnięcia.
10. Ostatni już krok to posmarowanie rogalików roztrzepanym białkiem . Nada to im ładny połysk i sprawi, że skórka będzie chrupiąca.
11. Rogaliki piekłam w 180’C ok. 20 minut, na bieżąco kontrolując, czy się nie palą.
12. A to już efekt końcowy. Zdecydowanie warte grzechu!
Smacznego!
Ps. Proszę Was o wyrozumiałość co do jakości zdjęć i wielkości znaku wodnego ;)
Pierwsze posty są najtrudniejsze ;) Dziękuję!
O masakra…. i jak się tu przy was odchudzać!!! Jak takie same pyszności!!! Jak to wygląda…. a jak musi smakować!!! Bo w to nie wątpię :)
Rogaliczki….aj……
trzeba iść do sklepu po produkty… i odpalać piekarnik!!!
Nie ma co się męczyć na diecie ciagle… w końcu wiosłowanie to też sport;)
Poczułem zew rogalików :D
Pycha dziewczynki!!
Jadłem je!!!!! Mega!
Rogaliki przeeeeee…. pierwszy przepis na rogaliki z którego jestem w 100% zadowolona ;)))
Prawda? jest niesamowity!!! ciekawa jestem jakie przepisy kryją inne mazurskie wsie :D
Mmmm….
Jadłam , były pyszne
<3 thx sis ;*
Są CUDOWNE!
Wczoraj zrobiłam i wszyscy pieją z zachwytu łącznie ze mną samą :P
Włożyłam mailny.
Ten przepis jest wyjątkowy!