Święta to czas wyjątkowy. To nie ulega wątpliwości Jedni nazwą go magicznym. Rzeczywiście, przed Bożym Narodzeniem dzieje się coś niewyjaśnionego z naszym ciałem i duszą. Spokojniejemy. Czujemy się dziwnie lżejsi. Wypowiadamy więcej pozytywnych słów w geście szczerego uśmiechu. Po spotkaniach z rodziną zupełnie mimowolnie ogarnia nas poczucie bezpieczeństwa. Otoczeni świątecznym nagromadzeniem akcji charytatywnych pokorniejemy i jakoś mniej marudnie podchodzimy do życia, dziękując za to co mamy – zdrowie, comiesięczną pensję, stały adres, pod którym czekają cztery kąty. Nasze. I naprawdę nie ma znaczenia wtedy fakt, że z remontem łazienki zbieramy się już piąty rok. To nie tego typu materialne dywagacje, o nie!
Inni magii mówią stanowcze nie! Toż to przecież jedno z najważniejszych świąt w wyznawanej religii. Czas oczekiwania, przygotowania duszy, nareszcie radości. Ale zarówno w tym przypadku, jak i tym powyższym dzieje się z nami dokładnie to samo. Ogarnia nas spokój i spełnienie. Nie damy się namówić na nowy telewizor, na którym obejrzymy po raz 23 Kevina, ani na zestaw nowych szafek tv pod niego, ani nawet na bogatszy pakiet w kablówce.
Nie dla nas wyścig po nowe buty. Przecież i tak nasze zziębnięte stopy spoczną w ciepłych bamboszach, siłą podsuniętych przez babcię podczas odwiedzin w pierwszy dzień Świąt. Boże Narodzenie w tropikach last minute! Nie, to nie dla nas. Co by mama powiedziała i kto zrobiłby tego ekstra nowego łososia, dla tych, dla których karp ma za dużo ości?
Nie łykniemy też innowacyjnych tabletek uspokajających. Wszak przygotowania świąteczne to sama przyjemność. Tak samo jak poszukiwania prezentów dla bliskich i ta zaskakująca obserwacja przemiany, kiedy większą radość sprawia Ci dawanie, nie otrzymywanie. Znowu ugotujemy przesadną ilość jedzenia i narzekać będziemy, że tego nikt nie przeje, po czym 27 grudnia już będzie nam brakować smaku pierogów. Znowu płakać będziemy nad za wielką choinką, która nie mieści się w planowanym kącie mieszkania, aż do czasu kiedy poczujemy jej aromat. I znowu naiwnie czekać będziemy na śnieg, żeby choć w Wigilijny wieczór lekko przyprószył świat…
Normalne. Czy to takie złe?
Piękny wpis! Choć nie ma czegoś takiego jak „za duża choinka” :) im większa tym lepsza!